Ślub na kielecczyźnie

Nie mogłam doczekać się tego ślubu. Pamiętając ich sesję narzeczeńską wiedziałam, że to będzie niesamowity ślub. No bo jak miał nie być fajny z taką historią. Szymon poznał Sargy będąc na stypendium w Jakucku. A na stypendium pojechał za kolegę 🙂 O, taka historia. Wszyscy chcą na stypendium jechać do Hiszpanii, Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii. A jednak są tacy co wybierają kierunek wschodni. I dobrze się to dla nich kończy 🙂

Tradycyjnie najpierw pojechałam do rodzinnego domu Pana Młodego w Strawczynie, gdzie w przygotowaniach asystował Szymonowi świadek. Było trochę pajacowania a gdy okazało się, że kolor garnituru Pana Młodego w zasadzie nie różni się od koloru garnituru świadka było jeszcze weselej 🙂 Przygotowania męskiej części głównych bohaterów ślubu nigdy nie trwają długo więc zaraz pędziłam do Sargy.

Zajazd Antresola w Snochowicach – miejsce wśród łąk i lasu

Z hotelowego balkonu Sargy w zajeździe Antresola roztaczał się widok na bezkresne pola kielecczyzny. Po sam horyzont 😉 Z jednej strony las a z drugiej łąki i pastwiska – sielankowy krajobraz.  Namówiłam dziewczyny na robienie makijażu na zewnątrz.

Sargy i Szymon to pierwsza para, która zgodziła się na tzw. „first look”. Wiadomo, polska tradycja każe aby Pan Młody przyjechał do swoją wybrankę do jej domu rodzinnego i zobaczył ją w otoczeniu rodziny. Nie nie mam przeciwko tradycjom ale uważam, że niektóre można spokojnie złamać. I takim zdarzeniem moim zdaniem jest first look. Jesteście sami (no dobra jest tam jeszcze fotograf), bez skrępowania możecie pokazać swoje uczucia i emocje, które Wami targają. To jest Wasza chwila razem, z dala od zgiełku i bieganiny tego dnia, z dala od dziesiątek oczu obserwujących każdy Wasz ruch, szepczących jak pięknie wyglądacie. Uważam, że warto dać sobie te 5 minut na osobności. 

Kościół w Strawczynie jest piękny, taki jak lubię. Jasny, dużo drewna i nie za dużo złota. Prawdziwą ozdobą niewątpliwie były druhny w sukniach z tego samego materiału i tego samego koloru. No taki orszak robi wrażenie. Dumny Tata prowadził swoją córkę do ołtarza gdzie czekał już wzruszony Szymon. I tu znowu wspomnę o tradycji bo akurat ta podoba mi się bardziej i  jestem jej zwolenniczką. Jest trochę symboliki w tym, że Tata oddaje swoją Córeczkę pod opiekę innemu mężczyźnie. Dla mnie gdy Para Młoda idzie sama do ołtarza jest takie właśnie obdarte z wyrazu. 

Prosto z kościoła popędziliśmy na salę weselną gdzie czekała już para zwariowanych DJ,ów. Muszę przyznać, że imprezę poprowadzili świetnie. Wszelkie zabawy weselne były w dobrym guście i bez żenady a goście bawili się setnie, co mam nadzieję widać na zdjęciach.

A jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądała ich sesja narzeczeńska, zaglądnijcie tutaj